Po poniedziałkowym szale dzisiaj katowickimi ulicami jeździło się nieco lżej. Powodem zamieszania, jak wiemy, były prace prowadzone równolegle przez kilku zarządców dróg. Czy istnieje przynajmniej cień szansy, aby tego typu przyjemności nam oszczędzić?
Pojawił się nie tak dawno pomysł Gazety Wyborczej, aby zadanie koordynacji prac drogowych w aglomeracji powierzyć Górnośląskiemu Związkowi Metropolitalnemu. Chodziło w tym pomyśle o to, by z jednego miejsca mieć ogląd całej sytuacji i uniknąć sytuacji, w której zakorkowana jest droga przebiegająca przez kilka sąsiadujących ze sobą miast. Trudno mi ocenić, czy GZM posiada możliwości organizacyjne, aby zadanie tego rodzaju wykonywać efektywnie. Pewnie przy odrobinie pomyślunku, głównie administracyjnego, ale przede wszystkim woli, by nie utrudniać życia kierowcom, dałoby się jakoś załatwić uruchomienie czegoś w rodzaju centrum koordynacyjnego.
Wydaje mi się jednak, że problem tkwi gdzie indziej: w sferze finansowej. Nie chodzi tutaj o brak środków, bo ta bolączka jest już znana, a kryzys spowoduje w przyszłym roku ostre cięcia samorządowych wydatków. Problem tkwi w tym, że budżety miast, miasteczek, powiatów i województw są jednoroczne. A to oznacza, że projekt rozpoczęty w styczniu, po w miarę płynnym przejściu przez procedurę zamówienia publicznego ma szansę najwcześniej się zmaterializować w kwietniu. A jeśli pojawiają się protesty wykonawców, arbitraż, a ostatnio dzieje się tak coraz częściej, to efektem tego są kolejne miesiące zwłoki. W ten sposób w niektórych sąsiednich miastach trwają jeszcze w najlepsze procedury przetargowe i nic nie zwiastuje ich rychłego zakończenia. Dlatego prace drogowe kumulują się u nas wiosną i latem.
Czy jest jakieś rozwiązanie? Wydaje się, że takim rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie możliwości uchwalania w samorządach budżetów dwu lub trzyletnich. W tej chwili dzieje się tak, że środki które nie zostały wydane do końca grudnia, z nastaniem Nowego Roku przechodzą wprawdzie do nowego budżetu, ale nieprzypisane do żadnego zadania. Istnieje co prawda, procedura pozwalająca na tzw. nie wygaszanie tych wydatków, ale podlega ona pewnym ograniczeniom. Budżetowanie wieloletnie pozwoliłoby na bardziej racjonalnie podejście zarówno do budżetów samorządów, a także pozbawiłoby nas wątpliwej kumulacji remontów i inwestycji drogowych w najmniej pożądanym momencie.