„Gminy powinny zostać właścicielem śmieci po to, by było co wrzucić do pieca w spalarniach, które chce za setki milionów wybudować metropolia. Inaczej wydamy niepotrzebnie sporo pieniędzy.” Ostatnio na blogu Przemysława Jedleckiego, dziennikarza katowickiej edycji Gazety Wyborczej pojawił się zarzut, że nie wykorzystujemy tego argumentu w publicznej debacie. Oczywiście tak nie jest.
Co więcej argument ten jest jednym z koronnych, które powinniśmy wziąć pod uwagę decydując się na rozwiązanie tej kwestii. Argumentacja ta nie przekonała jednak radnych posiadającego arytmetyczną większość w katowickiej radzie ugrupowania Forum Samorządowe i Piotr Uszok oraz radnych stowarzyszenia Śląsk XXI, którzy uznali, że obecny system jest wystarczająco dobry, wobec czego nie ma potrzeby przeprowadzenia referendum w tej sprawie – czyt. zapytania o zdanie mieszkańców Katowic. Uznali tak pomimo tego, że obecny system jest nieszczelny. Miasto rokrocznie wydaje 1,5 mln zł na likwidację w katowickich lasach i parkach dzikich wysypisk, a spółdzielnie narzekają, że muszą płacić za podrzucane im śmieci.
Czy śmieci w Katowicach są najważniejszym i jedynym problemem dla PO? To jedna z tych spraw, na którą uwagę zwracają nam mieszkańcy, którą wpisaliśmy dwa lata temu w nasz program (http://katowice.platforma.org/program.php) i którą teraz mieliśmy nadzieję przeprowadzić skutecznie porządkując tę wstydliwą sferę naszego życia.
Jak zwykle okazało się jednak, że w Katowicach problemu nie ma, albo – jak w cytowanym wpisie – że są ważniejsze sprawy do rozwiązania. W końcu zamiast stosować sprawdzone w całej Europie rozwiązania, o wiele łatwiej w dalszym ciągu narzekać na zaśmiecone katowickie ulice, bagatelizować ten ważny problem i udawać, że nic się nie da w tej sprawie zrobić. Inaczej niż w Tychach i Sosnowcu, gdzie rady pozwoliły mieszkańcom wypowiedzieć się w tej sprawie…