W pierwotnym zamierzeniu dyskusja w sali nr 3 katowickiego Spodka miała dać okazję mieszkańcom naszego miasta do wypowiedzenia uwag nt. koncepcji przebudowy centrum. Jednak w ciągu czterech godzin spotkania zdecydowane fory dano urbanistom i architektom.
Idąc na to spotkanie miałem początkowo wątpliwości, czy aby nie jest tak, że koncepcja została już wybrana przez grono uznanych specjalistów i dyskusja następuje po fakcie, będąc de facto jedynie rodzajem prezentacji pokonkursowej. Zdziwiłem się, bowiem zarówno w wystąpieniach arch. Tomasza Koniora, którego koncepcja zyskała największą przychylność konkursowego jury, jak i większości zaproszonych gości dostrzegłem zdolność do rozmowy, a nawet twardej dyskusji o przyszłym kształcie centralnych kwartałów naszego miasta. Jej wyniki przedłożone zostaną radzie miasta w formie projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, którego uchwalenie może nastąpić już wczesną wiosną przyszłego roku.
Prelegenci w miarę byli zgodni co do tego, iż spotkanie dzisiejsze otwiera dyskusję o wielkiej przebudowie śródmieścia. Że zwycięska koncepcja jest tylko rodzajem wskazania, przymiarki, rodzajem szkicu, brulionu, szkieletu, który powinien raczej posłużyć jako kanwa czy przyczynek, i że niewiele ma ona wspólnego z tym co ostatecznie znajdzie się w planach. Że planiści otwarci są na słuchanie zwykłych ludzi i ich zwykłych potrzeb i zechcą przełożyć na papier milimetrowy te potrzeby, oznaczające najczęściej życie w przyjaznej i zrozumiałej dla nich przestrzeni, która ma służyć człowiekowi, a nie w takiej, której będzie musiał się on podporządkować. O urbanistyce podporządkowanej człowiekowi, dla człowieka m.in. mówił arch. Stefan Scholz, Ślązak, od kilkudziesięciu lat mieszkający i pracujący w Niemczech, przedstawiając niektóre aspekty przebudowy Berlina. Zwrócił moją uwagę przede wszystkim na kameralną stronę tego wielkiego miasta – uliczki gęsto obsadzone drzewami, z mnóstwem niewielkich sklepów, trafik i lokali gastronomicznych – które to miejsca nie tylko, że zostały zachowane, ale wręcz pielęgnuje się je, utrzymując mieszczański charakter miasta.
O ile spotkanie stało się w istocie rodzajem fachowego sympozjum czy też forum wymiany poglądów pomiędzy specjalistami, o tyle cieszę się, że pozwoliło ono na zarysowanie dwóch wyraźnych koncepcji rozwoju centrum Katowic. Zgodnie ze zwycięską zakłada się zagęszczenie przestrzeni pomiędzy obecnym rynkiem a Spodkiem. Z drugiej strony mówi się o utrzymaniu wzdłuż Alei Korfantego wolnej przestrzeni, podobnie do paryskich Pól Elizejskich czy berlińskiej alei Unter den Linden. W mojej ocenie dyskusja w tym gronie jest potrzebna, choć trudno przesądzić w tej chwili o ewentualnym rozwiązaniu kompromisowym. Być może jednak zaowocuje to propozycją takiego ładu urbanistycznego, który nie podzieli mieszkańców miasta na zdecydowanych zwolenników i przeciwników.
Mówimy przecież o centralnej przestrzeni w mieście, z którą wszyscy chcemy się identyfikować i w której chcemy czuć się u siebie. Do tego potrzeba serii spotkań, prezentacji, prelekcji i dyskusji – w różnych podejściach, przybliżeniach, środowiskach i miejscach. Trzeba, by w tej sprawie chcieli wypowiedzieć się wszyscy zainteresowani, a przede wszystkim mieszkańcy śródmieścia, dla których spotkanie w Spodku zapowiada rychłe zmiany ich najbliższego otoczenia.