City-Music-Life-Live!

Północ-południe?

Grudzień to gorący okres także dla miejskich finansów. Przed nami debata budżetowa. Kilka dni temu katowicka GW przedstawiła wycinek budżetu miasta na przyszły rok. Skupiła się mianowicie na wydatkach inwestycyjnych we wszystkich 22 dzielnicach Katowic. Wynik analizy tych danych jest rzeczywiście zaskakujący.

A to głównie ze względu na to, że, projekt budżetu podtrzymuje dotychczasową tendencję i politykę inwestycyjną i remontową urzędu, a przez to pogłębia dysproporcje pomiędzy śródmieściem a innymi dzielnicami Katowic. Pisząc „śródmieście” nie używam nomenklatury urzędniczej, tzn. nie mam na myśli dzielnicy o tej nazwie o wytyczonych ściśle granicach, ale obszar nazywany potocznie „centrum”. Zdecydowana większość zadań wymienionych w „Programie zadań społecznych i gospodarczych miasta Katowice na 2014 rok” ma, używając nomenklatury urzędniczej, charakter „ogólnomiejski”. Kolejny rok z rzędu gros pieniędzy katowickich podatników finansować będzie ważny i reprezentacyjny, ale przecież nie jedyny fragment naszego miasta. Dzielnice, z których niektóre były nie tak dawno przecież samodzielnymi i zasobnymi gminami, po raz kolejny zostały potraktowane po macoszemu. Inna wyraźnie zauważalna tendencja, polega na braku równowagi pomiędzy wydatkami w dzielnicach leżących na południu i północy miasta.

Skala tych różnic jest porażająca. Z 10 zł aż 9 zł ma trafić w przyszłym roku na inwestycje i remonty prowadzone w trzech centralnie położonych dzielnicach Katowic, a zaledwie 1 zł do pozostałych dziewiętnastu. Na szarym końcu umieszczono w projekcie budżetu Dąbrówkę Małą. Z kwoty ogółem 669 tys. zł, 20 tys. zł przeznaczono na zakup monitoringu do Zespołu Szkół Budowlanych, 26 tys. zł na zakupy inwestycyjne, a pozostałe 623 tys. zł na remonty szkół, przedszkola i żłobka. W leżącej na północy Katowic Dąbrówce mieszka 5400 osób. W Kostuchnie leżącej na południu Katowic mieszkańców jest niespełna dwa razy tyle, ale za to środki zaproponowane w budżecie są niemal 20 razy większe – 12,42 mln zł. Wiem, że gros z nich przeznaczona jest na przygotowanie terenów pod inwestycje mieszkaniowe, ale dopowiem od razu, że i w Dąbrówce i w sąsiednim Burowcu znajdują się tereny pod inwestycje tego rodzaju z już teraz świetnie rozwiniętą siecią komunikacyjną (S86). Patrząc na te dysproporcje zaczynam się poważnie zastanawiać, jakie są rzeczywiste kryteria decydujące o planowaniu katowickiego budżetu?

Nikt dzisiaj nie kwestionuje konieczności przebudowy centrum miasta, ale skala tych różnic każe zadać jeszcze jedno pytanie. Mianowicie o to, czy prowadzona w ten sposób polityka zapewnia zrównoważony rozwój całego miasta? Czy przypadkiem, skąd inąd, dobra ambicja posiadania reprezentacyjnego, metropolitalnego śródmieścia, nie wyrodzi się nad miarę i doprowadzi do degradacji, eksploatowanych przemysłowo i zaniedbywanych przez dziesięciolecia, dzielnic peryferyjnych i ostatecznie utrwali podział na północ i południe – dzielnice biednych i bogatych? Chciałbym się mylić, ale niepokojące symptomy tego zjawiska widać już dzisiaj: miasto traci swoją atrakcyjność i stopniowo się wyludnia. Lepiej skonstruowany budżet może tę tendencję zatrzymać lub nawet odwrócić.